Świat w którym żyjemy z dnia na dzień coraz bardziej przyśpiesza. Jesteśmy ludźmi postępu, którzy ciągle pragną być lepsi, szybsi, dynamiczniejsi, czy inteligentniejsi. Wszystko co tworzymy musi być,,naj” i odznaczać się swoją nietuzinkowością, przybierając coraz to nowe formy i nie ma w tym nic złego. Jednak często doprowadza to do tego że przeciętny człowiek zaczyna się w tym wszystkim po prostu gubić. Dotyczy to między innymi sztuki, która w swym wyrazie staje się co raz bardziej niedostępna, odległa dla przeciętnego odbiorcy.

Dawne wycyzelowane portrety zastępują w dzisiejszych czasach często zwykłe plamy krwi na płótnie uznawane za niezwykły wyraz nowatorstwa i niecodziennego geniuszu artysty. Naprzeciw tym innowacjom stają tytułowi hiperrealiści prezentując swoją nadnaturalną umiejętność oddawania codzienności w taki sposób, iż na pierwszy rzut oka nie można odróżnić ich dzieł od zdjęć o wysokiej rozdzielczości.

Początki kierunku mają swoje korzenie w Stanach Zjednoczonych i przypadają na drugą połowę XX wieku. Tworzone obrazy są zazwyczaj od 10 do 20 razy większa od oryginalnego źródła odniesienia (np fotografii). Dzieła jednak tylko na tym zyskują wzbudzając jeszcze większy podziw. Chyba każdy kto widział jakąkolwiek pracę hiperrealistyczną stwierdzi że to istne dzieło sztuki warte uwagi, a kogoś kto nie miał nigdy z czymś takim do czynienia z chęcią odsyłam do prac takich artystów jak Alyssa Monks, czy Marco Grassi.

Być może ktoś z was zainteresuje się tym kierunkiem na tyle że być może znajdzie w nim swoją własną pasje, która z pewnością dostarczy wielu nowych wspomnień, czego z całego serca wam życzę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here